Czerwone buraki, dla mnie bezkonkurencyjne superfood. A w wersji kiszonej to już po prostu absolutna bomba, także witaminowa. Wiedzieliście, że jedzenie ich pozytywnie wpływa praktycznie na wszystko, od układu krwionośnego, przez nerwowy, pokarmowy, odpornościowy, limfatyczny aż po hormonalny? Jedząc buraki, leczymy oczy, włosy, skórę, krew, jelita, wzmacniamy odporność na choroby i stres. Znacie pewnie powiedzenie “zalała go żółć”, to określenie dla nerwusów z przegrzaną wątrobą. Trudno im utrzymać negatywne emocje na wodzy. Ich wybuchowe reakcje są często nieadekwatne do bodźca. Buraki regulując przepływ żółci, skutecznie schładzają ten organ, działając odprężająco i naprawdę odstresowująco. Oczyszczają krew i pomagają zapobiegać anemii, a więc są niezastąpione dla wegetarian i wszystkich potrzebujących wzmocnienia.
Kiszenie ich jest banalnie proste. Pokrojone w plasterki, zalewamy ciepłą wodą z solą, w proporcji jedna łyżka na dwa litry płynu. Ja dodaję czosnek, liście laurowe, kminek, kmin rzymski, ziele angielskie. Wystarczy odstawić w ciepłe miejsce pod przykryciem, a po 5-7 dniach będą już ukiszone. Wykorzystacie zarówno zakwas jak i same buraczki. Jedno i drugie przepyszne. W lodówce nie stanie im się żadna krzywda, jeśli konsumujecie powoli, możecie trzymać w niej słój nawet przez miesiąc. Wybieram opolską podłużną odmianę, ma przyjemną nie łykowatą strukturę i jest naprawdę słodka.
Comments