Tyle przecież zawsze mogę dla siebie zrobić. Zjeść coś ciepłego, aromatycznego i kolorowego, nakarmić tym ciało i serce. Mogę podać to tym, których kocham. Lubią zapachy dochodzące z kuchni. Mogę porozmawiać z nimi o szkolnych przygodach, o pomaganiu koleżance na teście z „niemca”, o konkursie językowym, o kociej karmie, że się skończyła, o Teletubisiowym stroju na Halloween , o nadchodzącym piątku na cmentarzach, o tym, że ”Konopnicka” to ruina, że dzisiaj mam gorszy dzień i nie jestem mamą na medal. Szczęście. Tym jest? Kęsy pieczonego buraka i korzeniowych warzyw, wkładane do ust. Nie muszę jadać ich sama. Mierzwię czuprynę syna, położył głowę na ramieniu, tuż koło talerza. Nie da rady zjeść wszystkiego, za duża porcja. Potrafi być taki męski, a ja wciąż dostrzegam w Nim małego chłopca, biegającego z plastikowym łukiem. Dostaję całusa na koniec. Maja zmywa. Zgarnia resztę warzyw na jeden talerz. - Może ktoś z nas później zgłodnieje? Może ja. Czasem szukam czegoś na ząb po wieczornej jodze...
Miłość o aromacie czosnku i melisy. Ma w sobie samą prawdę. Nikt niczego nie udaje. Nikt nie jest nią zażenowany. Nikt nie musi o nią prosić. Wszyscy wiedzą, że jest. Przesycona smakiem tych słodkich korzeniowych warzyw... Po prostu jest.
SKŁADNIKI:
12 młodych ziemniaków
1 batat
2 czerwone buraki
1 główka czosnku
spora garść świeżej melisy
kminek w ziarenkach
suszony tymianek
gruby pieprz
sól
oliwa
PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie warzywa pokroić w kawałki, buraki w plasterki, polać oliwą, posypać przyprawami - upiec pod grillem w 175st.
Podawać z listkami melisy, polane dodatkową oliwą
Comments