Wygląda na to, że zbliża się Tłusty Czwartek No to już chyba wolę upiec sama te pączki, z wiadomych składników…Bo czy jest jakikolwiek sens, żeby zaprzeczać takiej pięknej tradycji? Lepiej kultywować ją z przyjemnością! Nie zalecam co prawda zabaw typu „jedzenie pączków na czas”, ale w końcu jeden czy dwa orkiszowe pączki jeszcze nikogo nie zabiły Niech to będzie rozsądna, ale jednak przyjemność – ja już zaczynam przymykać oczy…
Oto przepis z którego zazwyczaj korzystam.
SKŁADNIKI:
zaczyn:
50g drożdży
2 szkl. ciepłego mleka
ciasto:
1kg mąki orkiszowej (może być pszenna)
6 żółtek
1 jajo
2 szklanki ciepłego mleka
ok 120g drobnego cukru
ok 2 łyżki spirytusu lub wódki
100g masła
1 łyżeczka pasty waniliowej
słoiczek konfitury (u mnie z płaków róży)
2-3 kostki smalcu do smażenia, może być olej, ale bardziej się pali
PRZYGOTOWANIE:
Mąkę należy przesiać. Nastawić zaczyn: drożdże zalać ciepłym mlekiem, może być sojowe (ok 40st), dodać cukier. Wymieszać. Odstawić w ciepłe miejsce na ok 20min. Drożdże powinny się spienić. Następnie w dużej misce wymieszać żółtka i 1 całe jajo, roztopione, przestudzone masło, alkohol, wanilię , 3 szczypty soli, wymieszać, na końcu mąkę i zaczyn. Wyrobić ciasto ręcznie przez ok 10 minut. Trzeba je dobrze napowietrzyć. Uformować kulę, opruszyć ją mąką, przykryć ściereczką i zostawić w ciepełku. Ja stawiam koło pieca kaflowego lub kaloryfera. Chodzić na palcach;-)), nie trzaskać drzwiami, nie robić przeciągów:-)) Trochę żartuję, ale ciasto drożdżowe faktycznie bywa kapryśne – moja babcia mówi: „zazdrosne”. Ciasto będzie rosło prawdopodobnie ok 40min, zależy od temperatury. Powinno podwoić swoją objętość. Uważamy, aby nie urosło zanadto, bo opadnie. Gotowe, dzielimy na części, które wykładamy na posypaną mąką stolnicę. Wałkujemy na grubość ok 1 cm i przy pomocy np szerokiej szklanki ,wycinamy kilka kółek. Na środek każdego z nich kładziemy pół łyżeczki konfitury i zaciskamy w woreczek. Starannie zlepiamy, toczymy delikatnie, aby kształt był najbardziej owalny jak tylko się da. Układamy zlepieniem do dołu, na tacy posypanej mąką. Czynności powtarzamy przy każdym kawałku ciasta. Gotowe pączki znowu przykrywamy ściereczka do ponownego wyrośnięcia na ok 15 min. Smażymy w głębokim naczyniu na rozgrzanym tłuszczu, do momentu aż zbązowieją, odwracamy. Pilnujemy temperatury. Wykładamy na papierowy ręcznik. Ciepłe turlamy w cukrze pudrze lub ostygnięte polewamy lukrem, wg uznania.
Comments